Ratusz mieści się w dzielnicy Shinjuku. Docieram na stację lekko spóźniony i szukam umówionego wyjścia "numer 2". Problem w tym, że wyjścia są oznaczone kierunkami świata, więc kiepsko mi to idzie. Sprawdzam więc na mapie i szukam największej "dwójki". Znajduję coś co wygląda na pasaż handlowy i tam kieruję swoje kroki. W międzyczasie, moja towarzyszka trafia już do parku więc umawiamy się na miejscu. Chociaż nie znalazłem wyjścia numer "2", po jakimś czasie i ja docieram do parku.
Ciężko zrobić ciekawe zdjęcie w parku. Po prostu dużo tu natury, Japończycy zdecydowanie mają talent do tworzenia ogrodów i parków i wydaje się to być częścią ich kultury patrząc na to jak wiele jest ich w Tokyo i jak są bogate. Następnym krokiem jest coś do jedzenia, tu trafia się curry czyli ryż, kotlet w formacie "ser w paniercie" i sos z warzywami za jedyne 800 Yenów (~40zł), z wrazenia nie zjadam do końca.
Dalej na liście mamy jakieś muzeum jednak nie jestem fanem malarstwa. Rozdzielamy się więc i ja zmierzam do parku tuż przy ratuszu, gdzie mamy się później spotkać. Przechadzam się więc pomiędzy wieżowcami, już na początku trafiając na ciekawy budynek, "kokon".
Cocoon Tower, 17-ty najwyższy budynek Tokyo |
W okół znajduje się dużo pięknie przeszklonych budynków, jednak nie te są już "sdandardowe".
Trafiam wreszczie i w okolicę ratusza, na który składa się frontowy budynek zwieńczony dwoma wieżami(ach to zamiłowanie Japończyków do "Władcy pierścieni") oraz budynkiem z salą posiedzień, gdzie zasiada 127 radnych, zarządzając 26 "powiatami" tworzącymi aglomerację tokijską. Każdy powiat ma swój osobny zarząd i prawo, tutaj łączą je budżet i rzeczy takie jak kanalizacja, policja czy straż pożarna.
Zanim trafię do parku, muzyka przyciąga mnie na plac przed jednym z budynków. Okazuje się, że trafiłem akurat na coroczne występy jakiejś grupy artystów, no cóż, park musi poczekać.
Plac na którym odbywają się występy |
Wspominałem już, że uwielbiam takie "zawodzone horały", ten chór był fantastyczny, niestety nie znalazłem w okolicy ich płyt ;(
Po śpiewach przyszedł czas na muzykę, przed widownią zaczął rozkładać się zespół cymbalistów.
Trochę to trwało więc zdążyłem jeszcze pobiec po odpowiedni trunek do lokalnego marketu i jakąś przekąskę.
Dźwięk tego gongu(a raczej odczucie wywołane dźwiękiem) był po prostu niesamowity, nie spotkałem wcześniej niczego takiego.
W następnym numerze dodali także taniec, tym razem zdążyłem się przesiąść na sam środeczek.
I tak oto przychodzi umówiona godzina. Na placu zaczynają się jakieś bardziej kabaretowe występy więc skoro nie rozumiem co mówią, to bez żalu zmierzam do ratusza.
W ratuszu stajemy w koooooooolejce do windy i jedziemy na 45-te piętro aby zobaczyć panoramę Tokyo po zachodzie słońca.
Fuji |
Kucyk? |
Wszystko poukładane w tym Tokyo |
Wracając z ratusza, sprawdzamy czy coś jeszcze dzieje się na placu i mamy szczęście!
Siedzieliśmy tam chyba aż rozebrali wszelakie dekoracje, korzystając z tego, że w Japonii wolno spożywać napoje alkoholowe w przestrzeni publicznej. Mieliśmy chyba coś tam jeszcze na liście, ale byliśmy już zbyt zmęczeni... Tak kończy się dzień 23 mojego pobytu w kraju kwitnącej wiśni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz