W dzień mojego przyjazdu IAESTE organizowało wycieczkę do kamakury, miasta niedaleko Kawasaki, gdzie mieszkam, słynącego ze trzydziestometrowego posągu Buddy i niskiej zabudowy, coby nic nie było wyższe od Buddy. Ponieważ wtedy się nie załapałem, postanowiłem nadrobić to w ten weekend.
Głupio tak jechać na samego buddę, przechadzam się więc po kilku świątyniach na obrzeżach miasta, niestety nie pamiętam która jest która. Zamieszczam więc poniżej kilka zdjęć z oszczędną ilością słów.
|
Dzwonnica |
|
Świątynia |
|
Mi to kogoś przypomina... |
|
Niby świętość itd. ale coś się czai... |
|
Ogrody przy większych świątyniach zawsze są fantastyczne |
|
Dzwon, skarb narowdowy Japonii |
|
To kierujemy się "do centrum" |
|
aaale po drodze jescze jedna mała kaplica |
W jednej z kaplic znajduje się mały cmentarzyk obok którego stoi posąg buddy(tak mi się wydaje). Trafiają mnie tu dwa absurdy: po pierwsze nigdzie nie jest napisane, że budda był grubasem a więc przeciwnie, z tego co czytałem kiedy hinduizm trafił do Chin, tam pogrubili buddę coby go sobie można było też używać jako znaku dobrobytu i dostatku. Druga rzeczy to co ludzie mają z tym macaniem tych posążków? Gdzie nie pojadę do brzuchy, nosy, buty czy co tam posążek ma, są zawsze dokładnie wypolerowane przez tych wszystkich turystów(a i miejscowych pewnie też), tylko jaki to ma sens... Równie dobrze można siebie pocierać po brzuchu czy głowie, efekt ten sam.
|
Naturalnie podchodzimy do posągu i czochramy po brzuchu bo wtedy poprawia nam się krążenie w dłoniach |
|
Typowe japońskie wnętrze |
Japończycy są bardzo oszczędni w kwestii mebli co jest jak dla mnie ok. Nie podoba mi się jednak jakoś wizja domu jako jednej wielkiej hali poprzedzielanej przesuwanymi ścianami...
Z ostatniej świątyni trafiamy pod buddę, pod którym znajduje się sławny wśród turystów sklep z replikami bronii i standardowym szmelcem dla turystów.
|
Repliki mieczy |
|
Repliki katan |
|
Pozostałe repliki |
I oto jest, duży kamyń obrobiony w siedzącego buddę(stojący zużywał za dużo kamienia), świebodzin to to nie jest ale i tak robi wrażenie. Posąg w dodatki nie jest solidny, można do jego wnętrza wejść i wyjżeć przez okienko pomiędzy łopatkami.
|
I jest, skarb Kamakury, duży Budda |
To teraz znów pocieszymy oczy naturą a mianowicie udaję się na plażę, pobrodzić "se" w wodzie, w który to sposób zmierzam do ostatniej atrakcji w Kamakurze.
|
Na plaży, na plaży fajnie jest |
Z plaży kieruję się znów w głąb miasta w kierunku kaplicy Hachimangu. Droga do kaplicy prowadzi przez alejkę wysadzonątradycyjnie wiśniami. Jest to pierwsze takie miejsce na jakie trafiam w Japonii i zaczynam żałować, że nie przyjechałem tu w okresie wiosennym...
A na szczycie zieje kaplica, rozmiar standardowy.
Do wewnątrz zdjęć robić można nie było, toć się odwróciłem i taki efekt onego czynu.
Tym oto akcentem kończy się moja przechadzka po mieście kamakura.
Wszystkie przewodniki podają, że super fantastycznie, że Budda i fajerwerki... Budda był, fajerwerków nie było, chociaż byłem w kilku ładnych ogrodach i na plaży. Pewnie i tak każdy będąc w Japonii odwiedzi to miejsce, ale nie nastawiajcie się na jakieś fantastycznie atrakcje czy to dla oka czy ducha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz