Strony

czwartek, 26 lipca 2012

Dzień 12: Biegnąca restauracja!

Początek tygodnia upływa dość rutynowo, trochę czytania w pracy, wieczorem jakieś spotkanie z praktykantami. W środę jednak, uwamiamy się na wyjście do "biegnącej restauracji"(niestety nie pamiętam japońskiej nazwy). Nazwę pochodzi z tąd, że w restauracji siadamy wszyscy przy ladzie w środku której soi sush-master a nad ladą przesuwają się dania jakie możemy wybrać.Musimy chwilę poczekać, bo przed nami kolejka, w międzyczasię robię więc kilka zdjęć.

Lada a w środku sushi-master



Niektórzy podchodzą do posiłku z pewną nieufnością...

Tubylcy także wykazują umiarkowaną radość z powodu wypełnienia restauracji obcokrajowcami

Ale co tam, dobrze, tanio...

...i w dobrym towarzystwie!
Nareszcie znajduje się dla nas miejsce, obsługa wskazuje nam taborety, siadamy i przyglądamy się specyjałom na taśmie. Chcąc coś zjeść, albo zdejmujemy talerzyk "z taśmy", abo wskazujemy na etykietę, która jest stawiana na pustym talerzyku i czekamy na naszą porcję. Zaczynam więc od "dużo tanio" bo jestem głodny i nie mam specjalnie ochoty na eksperymenty. Trafia do mnie więc sushi w wersji "kalifornia" i zupa Miso z krabem w środku.

Pierwsze starcie z sushi w japonii
 Na drugi ogień idą krewetki, które przyklejone są do ryżu przy pomocy wasabi. Nigdy nie byłem fanem krewetek, ale dobre to ;)
To już niech będą te krewetki...
 Trzecie podejście to chyba był tuńczyk z jakąś pastą, już nie pamiętam ;(


Wszystkiemu przygląda się i tłumaczy Dominika, nasza polska ekspertka od sushi(pracuje w restauracji z sushi w Polsce)
 

Chyba już się najadłem, czas na zupę z krabem.

Zupa miso z krabem

Tak wyglądało podsumowanie mojego posiłku
 Sushi master zauważa jak biorę głęboki oddech, bo jestem już w pełni najedzony, oboje uśmiechamy się do siebie i kłanie mi się zadowolony a ja pokazuję, że ja także jestem zadowolony przy pomocy podniesionego kciuka. Podnoszę się, dziękuję i do kasy. Skąd wiadomo ile płacę? To akurat sprytnie roziwiązano przy pomocy talerzyków. Jasne talerzyki to 120Yen, ciemne 240Yen. Ja jadłem tylko z jasnych więc w sumie nie przekraczam 800Yen, a jestem zdecydowanie najedzony.


Jeszcze zdjęcie grupowe, I do domu.

2 komentarze: