"Nie lubię poniedziałku...."
32 stopnie i 70% wilgotności, nic dodać, za to ująć by można.
Nigdzie nie idę, mówcie co chcecie...
Nadrabiam zaległości na fejzbuniu i dużo czytam na temat tego, gdzie się można wybrać. Jeden z praktykanów reklamuje Mitama-Matsuri czyli święto bohaterów wojennych czy coś w tym stylu. To ostatni dzień obchodów więc decyduję, że pospieszę tam wieczorem.
Tak oto trafiam do Iidabashi a stamtąd idąc obok jakigoś uniwerku, do kaplicy czy też świątyni Yusukuni gdzie odbywają się obchody święta. "Impreza" odbywa się na dość dużym terenie. Z grubsza jest to ogromna aleja ozdobiona po obu stronach lampionami (z tego co wiem, z imionami żołnierzy), pod którymi pełno jest straganów z róznymi przysmakami, rzadziej z badziewiem z plastiku. Przechodząc przez dwie bramy, mijając tańczących "cywili", docieramy do kaplicy otoczonej różnymi innymi budynkami, gdzie ludzie modlą się i rzucają monety(chyba do wody, nie można było podejść, żeby zobaczyć). Ogromna ilośc lampionów tworzy magiczną wręcz atmosferę, podsycaną jeszcze faktem, iż wielu ludzi chodzi w kimono. Jedyne co odstrasza to gigantyczny tłum i kolejki do straganów a więc i ja odpuszczam stanie w kolejkach i wracam do domu. Widok tych lampionów na długo jednak zostanie mi w pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz